“Powiem tak – widzę, po tych sześciu dniach, że to, co zrobiłem w Angloville z Wami, to jest mniej więcej rok pracy nad językiem gdzie indziej”
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Panem Krzysztofem Herbikiem, naszym uczestnikiem, w którym opowiada o swoim doświadczeniu z kursem Angloville i wracaniu do biegłości językowej.
Poznajcie Pana Krzysztofa!
Dorota Legenc (Angloville): Jak Pan dowiedział się o Angloville?
Krzysztof Herbik: Jakiś czas temu, zauważyłem Waszą ofertę kursów angielskiego na LinkedIn. To było około półtora, dwa lata temu. Studiowałem wtedy na dwóch kierunkach, dlatego nie podejmowałem się kolejnego wyzwania. Teraz oba kierunki szczęśliwie skończyłem, więc zapisałem się na program.
D: Bardzo dobrze Pana rozumiem, bo sama studiuję w weekendy! Dlaczego Pan szukał kursów angielskiego? Co Pana motywowało do wzięcia udziału w takim programie?
K: Kiedyś, w ‘97 roku, chodziłem na zajęcia pewnej szkoły językowej w Anglii. Kiedy wracałem do Polski, to moja znajomość języka była mniej więcej na poziomie B2+. Wtedy rozmawiałam swobodnie o wszystkim, o czym chciałem rozmawiać. Niestety ten poziom, z powodu braku używania języka przez te lata, spadł mi dość mocno. W tym roku postawiłem sobie cel powrócenia do tamtych umiejętności. Angielski jest jednym z moich priorytetów na ten rok.
D: Czy postawił sobie Pan ten cel ze względu na pracę, czy może prywatne pobudki, np. utrzymanie znajomości z Anglii?
K: Ze względu na pracę i motywację do osiągnięcia postawionego celu. Cel jest taki, że za rok chciałbym mieć poziom troszeczkę powyżej C1 – także ambitnie. 🙂 Nie uważam, że obecnie mówię bardzo dobrze, ale to ze względu na ostatnie 6 lat. Przez ten czas praktycznie nie używałem języka, a też nie miałem chwili, żeby rozpocząć kurs.
Mam jednak jedną najważniejszą rzecz – ściągniętą barierę językową. Nie mam także problemu z przestawieniem myślenia na język angielski. Wprawdzie początkowo ten postęp zaczął się w Anglii, ale teraz po kursie, to już w ogóle nie mam z tym problemu. I to zakładam, że jest dożywotnio.
Wybrałem Angloville też dlatego, żeby podnieść zarówno praktyczne umiejętności jak i gramatykę. Podczas programu, można się osłuchać i rozmawiać z native speakerami, a także z pozostałymi uczestnikami kursu. W materiałach jest też trochę gramatyki, ale takiej przydatnej, nazwijmy ją „must have”. Wyrażeń gotowych do użycia.
D: Czy miał Pan jakieś obawy przed programem? Być może ta gramatyka, czy coś jeszcze?
K: Nie miałem takich obaw, ale tutaj muszę przyznać, że największą trudnością przed programem było dla mnie znalezienie czasu na wyjazd! Ciężko było dla mnie znaleźć dobry moment, bo nigdy go nie ma. Trzeba po prostu się zdecydować i pojechać! I to było największe moje wyzwanie.
Natomiast, bez względu na to czy będę chciał pracować nad gramatyką, wymową czy słownictwem, i tak zamierzam kontynuować takie wyjazdy. Powiem tak – widzę, po tych sześciu dniach, że to, co zrobiłem w Angloville z Wami, to jest mniej więcej rok pracy nad językiem gdzie indziej.
D: To fantastycznie!!! Bardzo się cieszę, że udało się Panu tyle osiągnąć na naszym programie! W takim razie, które zajęcia według Pana najbardziej wpłynęły na ten postęp?
K: Wszystkie. Od rozgrzewki, przez zajęcia grupowe, sesje, negocjacje, już nie pamiętam dokładnie każdego z elementów, ale dla mnie najważniejsze było to, że nie przyzwyczajałem się do jednego akcentu, czyli różnorodność native speakerów.
I o tym też mówiłem jak rozmawialiśmy z nativami podczas programu. Czasami na spokojnie rozumiałem długie sentencje, które wypowiadali, a innym razem potrzebowałem powtórzenia wolniej, bo gdzieś szukałem kontekstu. Dzięki dobrze dobranym native speakerom, czyli takim z różnych krajów, w mojej opinii można się dużo nauczyć. Przyznam szczerze, że rozmawiałem z kilkoma uczestnikami i mają podobne wrażenia jak ja. Niektórzy Native Speakerzy mówią bardzo szybko, inni wręcz przeciwnie, bardzo dokładnie i wyraźnie wypowiadają każde słowo. Dzięki takiej różnorodności na co dzień łatwiej nam było przyzwyczaić się do tego, co mówili.
Rozpoczęliśmy program w poniedziałek, a całkowicie przestawiłem swoje myślenie w środę. Od środy myślałem po angielsku i łatwiej mi było komunikować się z native speakerami jak i innymi uczestnikami.
Poza tym według mnie taki wyjazd jak Angloville jest dla osób, które są chętne na intensywnie spędzony czas. Tutaj naprawdę można wykorzystać 12-14 godzin dziennie na rozmowy po angielsku, nie tylko w trakcie zajęć, ale też w czasie wolnym. Wiele miałem takich zdań, których nie rozumiałem i prosiłem nativów o wyjaśnienie w wolnym czasie. Nigdy mi nikt nie odmówił – to pokazuje też otwartość native speakerów.
D: W kontekście tego czasu spędzonego na rozmowie w języku angielskim – jakie umiejętności nabył Pan podczas programu?
K: Milion nowych słówek, wyrażeń, idiomów I „phrasali”. No i tak jak powiedziałem wcześniej, taki kurs to rok pracy nad językiem w Polsce. Zresztą ja w Polsce korzystam z lekcji z native speakerem, jednak to jest coś innego, niż doświadczenie na programie. Podczas programu mogę (i chcę!) cały dzień mówić po angielsku. To według mnie jest także najważniejszą rzeczą, która pozwala zwiększyć swoje umiejętności osobom, które są czasami troszeczkę skrępowane. Otworzyć się osobom, które słabiej mówią.
D: Zgadzam się. Czasem osoby, które się z nami kontaktują, obawiają się tego, że na programach mówimy wyłącznie po angielsku. Co Pan o tym sądzi?
K: Tutaj na pewno mogę powiedzieć, że w tym pomaga atmosfera. Luźna atmosfera, ale skupiona na pracy, na zadaniach, które mamy do zrobienia, bo jedno z drugim spokojnie można połączyć. I tego efekty są zawsze widoczne. Przez zabawę najszybciej się uczy.
D: Dokładnie. I w duchu nauki przez doświadczenie staramy się tworzyć nasze kursy.
K: Jest jeszcze jedna rzecz, przypomniała mi się przy okazji pytania o mówienie wyłącznie po angielsku. Mieliśmy zajęcia z Anglikiem i Amerykaninem. I wyjaśnienie różnych zdań w ramach tego samego kontekstu, z różnych punktów widzenia było bardzo pomocne w nauce.
D: I to też pokazuje, jak różnorodny jest język angielski, prawda?
K: Tak, zdecydowanie i możemy też zwracać uwagę na wymowę. Bo jedna i druga wymowa bardzo się od siebie różnią. Nie w takim znaczeniu, że któraś jest nie do zrozumienia, ale słychać różnicę.
I tutaj mogę porównać Angloville do szkoły językowej w Anglii. Tam miałem czas na słuchanie i mówienie, ale tylko i wyłącznie w jednym akcencie, bo to byli Brytyjczycy. I tutaj różnorodność akcentów działa dosyć mocno na plus.
I nie ukrywam, że jeszcze się zabiorę z Wami. Myślę, że tak jak powiedziałem wcześniej – jeszcze nie na jeden wyjazd. 🙂
Rozmowę przeprowadziła Dorota Legenc – Content Manager & Social Media Specialist w Angloville.